Z okazji rocznicy imienin Józefa Piłsudskiego prezentujemy mniej znane wspomnienie Michała Sokolnickiego o Marszałku.

Komenda strzelecka w Kielcach, 1914. Od lewej: Michał Sokolnicki, Władysław Prażmowski, kierowca Michał Sawicki, Kazimierz Sosnkowski, Mieczysław Trojanowski, Józef Piłsudski, Walery Sławek.
Widzę dzisiaj z oddali czasu twardą i zakutą w pancerz woli postać Piłsudskiego, który był politycznie osamotniony, wojskowo bezsilny, a jednak postawił swoją stawkę na los i przy niej wytrwał. Wydaje mi się to dzisiaj jakby pracą nas najmniejszą cząstką narodu – polskim atomem. A dzieło dopełnione przez Piłsudskiego widzę jeszcze wciąż jak rozbicie polskiego atomu, z którego przy wybuchu niepodległości całą ziemię nasza objęły błyski.

Charakter Piłsudskiego był pełen zagadek i mało dostępny nawet dla najbliższych. W szczególności dla nas „Kronikarzy” wyznać trzeba, trudne były do rozszyfrowania motywy jego działań, sposoby jego wnioskowań. Zaskakiwał nas nieraz, nie tyle nawet treścią swych postanowień, ile ich ujęciem i było ono zawsze inne niż u nas, więc niespodziewane; było wynikiem tajemniczych procesów myśli i wyczucia, odbywających się w nim samym i nikomu nie udzielanych. Odkrywały one, jeden za drugim, całe pokłady tej niezgłębionej litewskiej duszy. Obcując z Komendantem, można było, wraz z poetą pytać: „Któż zbadał puszcz litewskich przepastne krainy, aż do samego środka…”?

Określano nieraz Piłsudskiego jako „romantyka w celach, a realistę w środkach”. Formuła taka jest zbyt ogólnikowa i jak każdy ogólnik nieścisła. W istocie Piłsudski stawiał sobie cele dalekie, tak śmiałe, że mogły wydawać się współczesnym nieosiągalną chimerą. Jeżeli jednak zastosujemy doń miarę określoną dla mężów stanu przez Alberta Sorela – „savoir ce qu’on veut, vouloir ce qu’on peut” to znajdziemy w Piłsudskim jednego z najtęższych realizatorów, jakich znają dzieje: do swoich odległych celów zbliżał się on drobnymi ale dokładnie wyliczonymi krokami; dla zrealizowania wizji przyszłości zaczynał od najdrobniejszej komórki – przewidział, że mocą jego woli nastąpi rozbicie polskiego atomu.
To wszystko należy zważyć, aby móc podejść do koncepcji celów alternatywnych u Piłsudskiego. Przy wyznaczaniu kolejnych swoich zadań liczył się on z istniejącymi możliwościami i swych podkomendnych stale przestrzegał przed przyjmowaniem urojeń za rzeczywistość, przed przecenianiem własnych możliwości. Dla siebie w takich wypadkach, brał pod uwagę obok niedosiężnych jeszcze celów – alternatywy.

Do tego dodać trzeba słowo o metodzie. Piłsudski odnosił się inaczej do każdego, z kim miał do czynienia. Nie tylko listy jego z jednej i tej samej doby są odmienne, ale i w rozmowach choćby równie intymnych, był inny, stosując się do celu rozmowy i do swego własnego stosunku do rozmówcy. Dla rozpoznania, co właściwe myślał, należy porównać rozmowy różne; a także zważyć, kiedy i kto je spisał.

Piłsudski był nie tylko znakomitym wodzem i edukatorem narodu, lecz także wielkim graczem na szachownicy międzynarodowej. Ze swego schronu na froncie, ze swoich krótkotrwałych wypadów w ostępy polityków, śledził bystrym wzrokiem przemiany sytuacji wojennej i w koniunkturze politycznej; ostrzegał że jeszcze, historia nie pracuje na nas; wyczekiwał własnej godziny, uważnie i  bezzwłocznie kontrolował informacje dochodzące go z różnych stron – i żył nie tylko, swoją własną, ukrytą wizją dalszej przyszłości, ale codziennym trzeźwym odliczaniem możliwości bieżącego dnia.
Gdy piszę o Józefie Piłsudskim, gdy czuję na sobie jego przejmujący wzrok i słyszę jego ważkie słowa, to staram się być po prostu jego kronikarzem, zapisywać co pamiętam, ustalać prawdę tamtego czasu. Albowiem treść wydarzeń, których byliśmy uczestnikami i psychika człowieka, który żył i działał z nami, tak nas przerasta, iż tylko największym wysiłkiem pamięci możemy dojść do ich zrozumienia. Nade wszystko szanujmy, póki w nas jeszcze żyje, wspomnienie…

2021-03-19